Loading
Współczesny świat – środowisko sprzyjające samotności?

Współczesny świat – środowisko sprzyjające samotności?

Gdy tyko zaczynamy zastanawiać się nad zjawiskiem samotności we współczesnym świecie, od razu zderzamy się z pewnym paradoksem: jak to się dzieje, że w świecie, który posiada tyle narzędzi służących do komunikacji, daje tyle możliwości spotkania nowych osób oraz charakteryzuje się tak szybkim przepływem informacji, coraz więcej osób czuje się samotnie? Na to pytanie, a także wiele innych dotyczących problemu samotności, odpowiada nam Susan Pinker w swojej książce „Efekt wioski”. 

Alarmujące statystyki.

Problem samotności dotyka coraz większą liczbę osób. Okazuje się, że od 12-23% współczesnych Amerykanów nie ma z kim porozmawiać, w Wielkiej Brytanii najbardziej samotną grupą są ludzie w przedziale wiekowym od 18-35 lat, a w takich krajach jak Polska, Węgry, Słowacja czy Rosja, aż 34% społeczeństwa deklaruje, że boryka się z samotnością. 

Samotność zabija. 

I to dosłownie. U ludzi, którzy przez dłuższy czas odczuwają bolesną samotność, podnosi się poziom kortyzolu – hormonu stresu, którego długotrwałe działanie wyniszcza organizm. To między innymi dlatego ludzie ci są bardziej podatni na choroby, częściej zapadają na depresję oraz mają duże trudności z rozwiązywaniem problemów. Dokładnie odwrotnie sprawy wyglądają u ludzi, którzy otoczeni są gronem oddanych przyjaciół. Osoby te: żyją dłużej, są bardziej optymistycznie nastawienie do życia, szybciej dochodzą do siebie nawet po bardzo ciężkich chorobach oraz znacznie lepiej radzą sobie z rozwiązywaniem własnych problemów. Tu może pojawić się pytanie: dlaczego samotność jest aż tak destruktywna?

Kontakt – potrzeba biologiczna.

Wyjaśnienie, dlaczego uczucie samotności jest równie dotkliwe jak głód czy pragnienie, znajdujemy w naukowych dociekaniach.  Pinker w swojej książce przytacza argumentację John’a Cacioppo, który twierdzi, że skoro ludzkie mózgi ewoluowały w czasach, gdy przetrwanie mogła zapewnić jedynie społeczność, a izolacja wcześniej czy później prowadziła do śmierci poprzez głód lub atak drapieżnika, nie powinno nas dziwić, że pojawił się pewien system ostrzegawczy. Systemem tym jest dotkliwe uczucie samotności, które w swej istocie podobne jest do głodu czy bólu fizycznego. Jeśli z jakiegoś powodu jednostka odłączyła się od grupy, dotkliwe uczucie samotności, które się u niej pojawiało, spełniało rolę alarmu, który mówił: jeśli szybko nie znajdziesz swoich, zginiesz. 

O jaki kontakt chodzi?

Tym pytaniem dochodzimy do sedna problemu, ponieważ tak dobroczynne działanie ma jedynie bezpośredni kontakt twarzą w twarz. Tylko głębokie i trwałe relacje mogą nas uzdrowić. Jednak nawiązanie takich relacji kosztuje: wymaga czasu, energii, oddania, dzielenia wspólnych doświadczeń itp. Czy potrafimy w nie inwestować?

Czy współczesny świat  ułatwia nam nawiązywanie takich relacji? 

Zdecydowanie nie i powinniśmy mieć tego absolutną świadomość, bo tylko w ten sposób unikniemy pewnych pułapek, które mogą nas wrzucić w otchłań samotności. Na co powinniśmy zwracać szczególną uwagę? 

Po pierwsze, zwodniczą łatwość. To, że w każdej chwili możemy otworzyć Internet i wejść na portal randkowy, Facebooka, Skypa, czy grupę tematyczną i poznać nową osobę, wcale nie znaczy, że nawiążemy z nią bliższą relację. 

Po drugie, szybkie tempo. Nie jest tajemnicą, że współczesny świat wymusza na nas coraz szybsze tempo życia: awanse w pracy, podążanie wybraną ścieżką kariery, czy nacisk na samodoskonalenie. Jeśli dodamy do tego rodzinę i osobiste problemy, to szybko okaże się że w takiej rzeczywistości wyjścia ze znajomymi czy rozmowy z przyjaciółką traktowane są najczęściej jako strata czasu. 

Po trzecie, brak świadomości. Czy zdajemy sobie sprawę, jak ważne są dla nas autentyczne relacje z innymi? Czy świadomie uczymy się, w jaki sposób możemy takie relacje nawiązać i utrzymać? Prawda jest taka, że jeśli nie mamy odpowiednich wzorców wyniesionych z domu lub z natury nie jesteśmy osobami zbyt towarzyskimi, często zbyt późno orientujemy się, że wpadliśmy w samotność.

Doskonałym podsumowaniem całości problemu są słowa Serge Ginger’a, który we wstępie swojej książki „Gestalt Sztuka kontaktu” stwierdza: „Tak oto technologia i środki przekazu wynaturzyły kontakt: nie jest on już upragnionym owocem autentycznej relacji z bliźnim, lecz po prostu przygodnym zdarzeniem, za które w niewielkim stopniu czujemy się odpowiedzialni, w które wpadamy pod wpływem chwilowego kaprysu.” 

Czy nawiązywania szczerych i głębokich relacji można się nauczyć? 

Tak, podobnie jak każdej innej umiejętności. Tu z pomocą przychodzi nam podejście Gestalt. We wspomnianej już książce Ginger mówi nam, w jaki sposób podejście Gestalt może stać się doskonałym antidotum na bolączkę dzisiejszego świata, jaką jest samotność. Odpowiada na pytanie: dlaczego podejście to jest w stanie pomóc nam nawiązać autentyczne relacje ze sobą i z otoczeniem? W jaki sposób pozwala lepiej rozumieć siebie i innych? Co zrobić, by do relacji z drugim człowiekiem wnieść ciepło, zachowując jednocześnie własny indywidualizm? Dlatego gorąco zachęcamy do sięgnięcia po tę książkę, tym bardziej, że głód autentycznego kontaktu tkwi niemal w każdym z nas. Doskonale to ujął Daan van Baalen: „Według terapii Gestalt klient, który poszukuje terapii, jest kimś, kto mówi: jestem odcięty od dążenia do całości i kompletności; już się nie zmieniam i nie rozwijam; ugrzęzłem i chcę się zmienić”. Wprawdzie cytat odnosi się do terapii, jednak gdy zamienimy słowo „klient” na „człowiek” a „terapii” na „szczerą rozmowę”, to okaże się, że odkrywamy głęboką prawdę o sobie.

Umów się na wizytę

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych przeze mnie danych w celu kontaktu zwrotnego. Akceptuję Politykę Prywatności.